Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   55   —

dził, abyśmy żarty stroili i synowi pasterza owiec sławę i potęgę przepowiadali? Toć dziecko ono może ino trzody paść tu w dolinie i niczego mu ponad to innego nie dożyć.
Susza urwała, spojrzała na słuchaczy swoich i pokiwała głową, jakby rzec chciała: i cóż, czy nie słusznie mówię? Najdzie się niejedno, od piasku pustynnego suchsze, aleć pono nic bezpłodniejszego nad serce ludzkie.
— Niedaleko zaszli trzej mędrcy, aliści opamiętali się, że chyba błądzą i nie za gwiazdą idą — opowiadała dalej Susza. — Spojrzą w górę, by odnaleźć gwiazdę i drogę dobrą, ale gwiazdy, która ich z Wschodniej krainy aż tu przywiodła, niemasz już na niebie.
Trzej cudzoziemcy poruszyli się gwałtownie, a głębokie cierpienie przyćmiło ich lica.
— Co się zaś teraz stało — ciągnęła opowiadająca dalej, — to według sądów ludzkich radosnem nazwaćby należało. Pewnem jest, skoro oni trzej mężowie nie ujrzeli już gwiazdy nad sobą, uczuli wnet, że zgrzeszyli przed Bogiem. I sta-