Strona:Selma Lagerlöf - Legendy Chrystusowe.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nic by w tym nie było niemożliwego, gdyby Tyberiusz naprawdę wysłał posła do Judei, aby do swego łoża sprowadzić cudotwórcę, — przyznał młody retor.
Dowódca zwrócił się z wielką powagą do Piłata i rzekł:
— Jeżeli istotnie cesarz miał zamiar sprowadzenia tego Proroka do siebie, byłoby lepiej dla ciebie i dla nas, żeby poselstwo zastało go przy życiu.
Piłat odpowiedział na pół gniewnie:
— To chyba ta ciemność podsuwa wam na myśl takie dzieciństwa? Można by mniemać, żeście się wszyscy zmienili naraz w tłómaczy snów i proroków.
Przywódca obstawał jednak przy swoim naleganiu:
— Może przecie byłoby jeszcze możliwym uratować życie tego człowieka? Gdybyś tak wysłał szybkiego gońca?
— Na pośmiewisko ludzkie chcecie mnie narazić! — obruszył się namiestnik. — Powiedzcież sami w co by się obrócił porządek i jakie by to było prawo w tym kraju, gdyby się dowiedziano, że ja namiestnik, uwolniłem zbrodniarza dlatego tylko, ponieważ żonie coś się strasznego przyśniło?
— Wszakże to nie sen, tylko prawda, że na własne oczy widziałem tu w Jerozolimie Faustynę — rzekł młody retor.