Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

straszna czeka ją kara. Conajmniej, spodziewała się pozbawienia praw małżonki i odesłania do rodziców, lecz z ostatnich słów, jakie był wypowiedział, zdawała się rozumieć, że ponadto skazać ją zamierza na bieg przez rózgi między pachołkami, jak zwykłą złodziejkę.
Uprzytomniwszy sobie, iż rzecz się tak miała, jak też było w istocie — pani Rangela bowiem doprowadziła pana Eskila do wściekłego gniewu, — zaczęła pani Łucja zgrzytać zębami i widziała się już blizką śmierci. Zdawała sobie sprawę, że nocne godziny użyć należało na obmyślenie jakiegoś wyjścia, ale wielki lęk obezwładniał ją i nieruchoma leżała na łożu. „Jakżeby to dla mnie było możliwem jutrzejszego poranku ugościć mego pana i sześćdziesięciu jego ludzi?“ myślała w swej beznadziejności. „Równie dobrze mogę leżeć spokojnie i oczekiwać nieszczęścia“.
Jedyne co uczynić mogła dla swego ocalenia, to zasyłać modły do Świętej Łucji z Syrakuzy. „O Święta Łucjo, droga moja matko opiekunko“, modliła się „jutro przypada dzień, w którym zginęłaś śmiercią męczeńską i do niebiańskiego wstąpiłaś raju. Przypomnij sobie jak to ponuro, zimno i ciężko żyć na świecie! Przybądź do mnie tej nocy i ztąd uprowadź! Przybądź i na sen wieczny zamknij me oczy! Wiesz, że jedyne to dla mnie wyjście, inaczej nie ujdę zniesławienia i kary sromotnej“.
Gdy tak wzywała pomocy Świętej Łucji, nocne godziny upływały i zbliżało się przej-