Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mujące bojaźnią jutro. O wiele wcześniej, niż tego oczekiwała, ozwało się pierwsze kura pianie, parobcy doglądający trzody dążyli przez dziedziniec zamkowy do swych zajęć, a konie hałaśliwie podnosiły się w swych przegrodach.
„Teraz obudzi się i pan Eskil!“ myślała, „Zaraz rozkaże przynieść sobie napój poranny i wtedy będę musiała mu wyznać, iż postąpiłam tak niemądrze, że nie posiadam dlań do zagrzania ani miodu ani piwa“.
W chwili największego dla młodej pani niebezpieczeństwa, niebiańska jej opiekunka, Święta Łucja, która snadź uprzytomniła sobie, że jej pupilka zbłądziła jedynie z nadmiaru miłosierdzia, nie mogła dłużej opierać się chęci przyjścia jej z pomocą. Zwłoki Świętej spoczywające od setek lat w ciasnym grobowcu, w katakumbach Syrakuzy, ożywiły się duchem, odzyskały swą piękność i władzę członków, przywdziały szatę utkaną gwiazdami świetlanemi i udały się znowu do świata, gdzie przedtem cierpiała i kochała.
I w kilka chwil potem ujrzał zdumiony strażnik na baszcie zamkowej, że jakiś cud nocy, kula ognista, wynurzyła się na dalekiem południu. Szybowała w przestworzu prędzej niż oko dośledzić mogło jej lotu, skierowanego ku Börtsholmowi, przemknęła koło strażnika tak blizko, że nieomal dotknęła go i znikła. Ale na tej kuli ognistej — tak przynajmniej zdało się strażnikowi — stała młoda dziewica w ten sposób, że opierała się o nią końcami palców, podczas gdy ramiona miała