Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzwonu dźwięki, mała flotylla, ze statków i promów złożona, do brzegów przybiła. Na ląd wysiadła młoda piękna kobieta, światłem przeniknięta. Poprzedzało ją ośmioro ślicznych dzieci — po za sobą miała korowód sług, objuczonych wszelkiego rodzaju żywnością: całe pieczone cielęta i barany, długie rożny, pełne suchych podpłomyków, baryłki z piwem i worki z mąką. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili, dzięki jakby cudowi.
Niedaleko kościoła księdza Kolbjörna, na przylądku zwanym Saxudden, wystającym ostrym klinem na jeziorze, istniała od czasów niepamiętnych stara chłopska zagroda. Obecnie była spalona i doszczętnie zrabowana, lecz właściciel staruszek siedemdziesięcioletni, tak miłował swoją sadybę, że w żaden sposób opuścić jej nie chciał. Przy nim pozostali żona staruszka i dwoje wnucząt. Żywili się przez jakiś czas rybą, ale pewnej nocy burza zniszczyła im sieci i teraz siedzieli na gruzach, na śmierć głodową skazani. Gdy tak jej wyczekiwali, przypomniał sobie chłop o swoim psie, który przy nich leżał cierpliwie głodując, chwycił kij i resztkami sił uderzył wiernego przyjaciela by go odpędzić — nie chciał bowiem widzieć, jak gasł w jego oczach. Ale przy uderzeniu pies zaskowyczał i uciekł. Całą noc wałęsał się dokoła zagrody, wyjąc ustawicznie. Słychać go było daleko na jeziorze i zanim dnieć poczęło nadpłynęła pani Łucja z ratunkiem oraz pomocą.
Dalej jeszcze znajdował się murem oto-