Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poznać, że stary burmistrz myślał sobie: Muszę ją, oszczędzać, i tak będzie dość nieszczęśliwą.“
Napisał cały list w uprzejmym tonie aż do ostatniego wiersza i do podpisu swego nazwiska. Ale tu nagle owładnął nim powstrzymany gniew, szybko i głęboko zanurzył pióro w kałamarzu i napisał dużemi i nieforemnemi literami na brzeg papieru:
„Matka twoja byłaby może pokonała zmartwienie z powodu twego wyjazdu, umarła jednak, gdy przeczytała w gazecie misyonarskiej, że wy tam w Jerozolimie prowadzicie rozwięzłe życie. Tego nikt nie byłby się spodziewał ani po tobie ani po tych wszystkich z którymi wyjechałaś.“
Grunhilda włożyła list do kieszeni i nosiła go cały dzień przy sobie, nie mówiąc znikim o tem.
Nie wątpiła o tem, że ojciec napisał prawdę o tem, co spowodowało śmierć jej matki. Rodzice jej byli zawsze bardzo poważani i zważali ogromnie na dobrą swą opinię; to też nikt w kolonii nie cierpiał tyle co ona z powodu iż byli narażeni na potwarze. Nic jej to nie pomogło, iż czuła się niewinną, uważała się mimoto za shańbioną, i zdawało jej się, że nie może się już pokazać między ludźmi. Martwiła się przez cały czas, a ukłucia złośliwych języków bolały ją jak palące rany. A oto pozbawiły one matkę jej życia.