Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Było to już wyraźnym znakiem. Koloniści zrozumieli teraz, że musiano puścić w obieg o nich coś bardzo haniebnego i coś takiego co się ich wszystkich tyczyło i było rozpowszechnione we wszystkich warstwach ludności.
Niebawem potwierdziło się to przypuszczenie. Kilka Sióstr Gordonistek stało pewnego dnia w kościele Świętego grobu, gdy przechodziła grupa rosyjskich pielgrzymów. Dobroduszni ci ludzie uśmiechali się do nich, pozdrawiali je i mówili, że są chłopami, podobnie jak oni. Lecz w tej chwili przeszedł ksiądz prawosławny i szepnął pielgrzymom kilka słów. Ci natychmiast przeżegnali się i zagrozili Szwedom pięściami. Wyglądało tak, jak gdyby mieli ochotę wygnać ich z kościoła.
W pobliżu Jerozolimy jest kolonia niemieckich chłopów, sekciarzy. Chłopi ci przed wielu laty wywędrowali do Jerozolimy. Tak w ojczyźnie swej, jak i w Jerozolimie doznali oni wiele prześladowań, i starano się nawet wytępić ich zupełnie. Mimo to powiodło im się dobrze, tak iż obecnie mają wspaniałe i wielkie kolonie w Jafie i Kaifie oprócz tej, którą założyli w samej Jerozolimie. Jeden z tych chłopów niemieckich przyszedł pewnego dnia do pani Gordon i powiedział jej otwarcie, że słyszał złe rzeczy o jej ludziach.
„To ci misyonarze obmawiają was“, rzekł, wskazując na zachodnią część miasta. „Naprawdę