całe życie żałował, Ingmarze jeżeli nie urządzisz tak, aby ostatnie moje życzenie zostało spełnione“.
Wtedy Ingmar wstał szybko. Zbliżył się do Barbary i pochyliwszy się nad nią szepnął:„Wiesz przecie, że kobieta zamężna nie potrzebuje podawać innego nazwiska, jak swego męża“. I dodał głośno: „Każę zaraz przynieść tu dziecko. Spojrzał na Barbarę. Ona zadżała, lecz nie powiedziała ani słowa. „Zdaje mi się, że jest bliską obłąkania“, myślał Ingmar.
Wyszedł i wnet były przygotowania do chrztu skończone, z torby podróżnej, którą ksiądz zawsze miał przy sobie wyjęto sutanę i książkę do modlenia i przyniesiono miseczkę z wodą. Potem stara Liza weszła z dzieckiem.
Ksiądz zapiął sutanę. Przedewstkiem muszę wiedzieć, jakie imię mam dać dziecku“, rzekł.
„Barbara sama oznaczy imię“, zaproponował doktór.
Wszyscy spojrzeli na Barbarę; poruszyła wargami, ale nie wydała tonu; wszyscy czekali daremnie.
Widząc to Ingmar pomyślał: „Myśli pewnie o tem, jakie imię miałby jej syn, gdyby wszystko było w porządku. Ze wstydu nie może mówić“. Miał taką litość za nią, że znikł cały gniew do niej i opanowała go zupełnie miłość. „Diecko jej może przecie nazywać się Ingmarem“, myślał da-
Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/370
Wygląd
Ta strona została przepisana.