Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/371

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lej, „Co mi to szkodzi? Tak czy tak rozłączymy się. Najlepiej byłoby, gdyby można wmówić ludziom, że dziecko jest moje, aby odzyskało swe dobra i swój honor“.
Nie chciał jednak wprost powiedzieć tego, lecz znalazł wybieg. „Ponieważ Ingmar Silny zarządził ten chrzest, więc sądzę, że powinniśmy dziecko nazwać Ingmarem“. Spojrzał na żonę swą, mówiąc to, aby wiedzieć, czy rozumiała jego zamiar.
Ale ledwie Ingmar przestał mówić, gdy Barbara odezwała się. Postąpiła zwolna naprzód, aż stanęła przed księdzem i rzekła stanowczym głosem „Ingmar jest dla mnie tak dobrym, że nei mogę już żadną miarą dręczyć go dłużej, lecz oświadczam, że dziecko do niego należy, ale nie może nazywać się Ingmarem, ponieważ jest ślepe i idyotyczne“.
Gdy to mówiła, czuła ogromne rozgoryczenie, że wyrwano jej tajemnicę od której życie jej zależało. Wybuchła gwałtownym płaczem, a czując, iż nie umie się opanować, wybiegła z pokoju, aby nie przeszkadzać umierającemu.
W sąsiedniej sali pochyliła się nad dużym stołem i gorzko płakała. Po chwili podniosła głowę i słuchała co się dzieje w izdebce. Ktoś mówił tam cichym głosem.