Strona:Selma Lagerlöf - Dziewczyna z bagniska.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Rzecz dzieje się w sali sądowej na prowincji. Przy stole, w głębi, siedzi stary sędzia, wysoki, siwy, o twarzy surowej i energicznej. Kilka godzin z rzędu rozpatrywał bez przerwy różnorodne sprawy, które go napełniły posępnym niesmakiem. Trudno zaiste odgadnąć, co go bardziej dręczy: czy upalny zaduch, panujący na sali, czy też to mnóstwo drobnych sporów, świadczących o pieniactwie, braku miłosierdzia i chciwości ludzkiej.
Przystąpił właśnie do rozbioru ostatniej z wyznaczonych na dzień dzisiejszy sprawy. Chodziło o alimenta. Aferę tę rozpatrywano już na posiedzeniu poprzednim. Z protokułu odczytywanego przez pisarza, okazuje się przedewszystkiem, iż powódką jest córka ubogiego najemnika, a oskarżonym człowiek żonaty.
Oskarżony (według protokułu) nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że pociągnięto go do odpowiedzialności jedynie z chęci wyzysku. Przyznaje, że dziewczyna czas jakiś u niego służyła. Wypiera się jednak bliższych z nią stosunków. Zaprzecza jej praw do żądania od niego wsparcia. Powódka natomiast obstawała przy oskarżeniu. Po wysłuchaniu kilku świadków, trybunał postanowił, że oskarżony musi zaprzysiądz swoją niewinność pod karą zapłacenia alimentów.
„Obie strony“ są obecne. Stoją obok siebie przed