trywaczami miłości, cudzego, niedostępnego im, „zwyczajnego“ szczęścia! Są jak starcy, patrzący pilnie przez dziurkę od klucza.
Wielcy realiści. Być „nielitościwym“ podpatrywaczem, niezłomnym obserwatorem: ileż w tem nieodwzajemnionej miłości dla ludzi, ileż desperacji!
Honte du métier. Nie być literatem, ale widzącym! Reszta: to upokarzające skrzyżowanie.
Biorąc rzecz ogólnie, polska literatura powojenna nie posiada jakiejkolwiek ideologji; a, jeśli ją ma, to jałową lub anachroniczną; żyje przystosowanemi do zmienionych warunków rudymentarni. Naogół jest ona powtórzeniem, odrobieniem u siebie tego, co we właściwym czasie gdzieindziej zrobili inni.
Pośród niektórych literatów, zwłaszcza polskich, istnieje przesąd, że mało czytać, a dużo żyć — to jest to samo.