Strona:S. Napierski - Pusta ulica.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pół-sen. Ciemny blednący pokój: westchnienie widma.

Kronika wypadków. Mechanik lokomotywy pada trupem, ledwo stąpnąwszy na ziemię.

Poemat. Usiłowałem mówić po francusku; nie mogłem: przyplątały się sny.

Barok: płaszcz z ramion lecący, jak obłok, — znieruchomiały w pół-drogi.

Spokój: cóż za obłoczne słowo!

Cóż za dziwnie wygięte słowo: krzak!

Wieczór z kopersztychu. Trwoga półotwartej szuflady: tam Kamil w przedostatniej chwili zanurzył dłoń.