Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasami uśmiech tęskny, smutny i otaczał jej postać niezrównanym urokiem.
Dziwnem w niej było, że przy ciągłem zajęciu nauką, przy braku czasu rozwinęło się w niej zamiłowanie do czytania dzienników. Przez Natalię, przez jej koleżanki potrafiła zawsze dostać kilka rozmaitych, choćby kilka dni temu wydanych, to jej nie zawadzało. Przerzucała je, w niektórych tylko numerach czasami odczytywała po kilkakroć to samo miejsce. Częstokroć czytanie to wywoływało w niej oznaki oburzenia, z niechęcią rzucała przeczytany numer i wychodziła z pokoju, ażeby łzy ukryć.
Postępowanie to zwróciło uwagę Natalii, wzięła porzucony kiedyś numer i odrazu odgadła tajemnicę. Eufrozyna kochała Iwana, jego los, jego karyera literacka, przeciwności, z któremi walczył, obchodziły ją; oburzały podłość i zła wiara, których używano w polemice z nim. Oddalony, rósł w jej wyobraźni na bohatera.
Numer, który wywował wybuch gniewu w Iwanie, wycisnął obfite łzy z oczu Eufrozyny. Rzuciła gazetę z oburzeniem i zaszlochała nerwowo, ukoić się nie mogła. Natalia podniosła ją i przy niej przeczytała. Tajemnica znikła między niemi. Biedna dziewczyna oparła głowę na ramieniu przyjaciółki i płakała długo... długo.
— Jaki on nieszczęśliwy — wołała przez łzy — com ja zrobiła? Jak on mną pogardzać musi?... I słusznie, słusznie... — łzy jej głos tamowały, trzęsła się cała i tuliła do piersi Natalii, jak przestraszone dziecko. — Ja nigdy, nigdy go już nie zobaczę... On pogardza mną... On może zapomniał już...
Uspokajała ją i pocieszała starsza przyjaciółka, lecz co prawda, na pocieszenie nie wiele mogła powiedzieć.
Od dnia, gdy tajemnica znikła, obie teraz razem śledziły w dziennikach za losem Iwana. Obie odczytywały po kilkakrotnie wszystko, co on napisał. Szarą godziną, gdy chwila wypoczynku nadchodziła, siadywały obok siebie, rozpa-