Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma na nią zbyt wielkiego wpływu. Eufrozyna daleko więcej babce ufa, a ta, wiem to doskonale, kocha mnie jak syna.
Tu zaczął rozpamiętywać i przypominać sobie wszystkie dowody przywiązania starej dziekanowej.
— Nie powinienem upadać na duchu — tłumaczył sam sobie w myśli. — Wątpić, to niegodne mnie, niegodne jej. Wątpiąc w jej stałość, ubliżam jej bardzo. Czyż można nawet przypuszczać, żeby tak młoda dziewczyna była zalotną — kokietką?
Pomyślawszy to, zarumienił się po same białka, wydało mu się bowiem, że stał się niesprawiedliwym.
— Niech sobie mówią, co chcą — marzył dalej — ja jestem pewny, że ona mnie kocha. Pamiętam jej spojrzenie — tak patrzy młode dziewczę tylko na tego, kogo na wieki pokocha.
Stał w oknie, z którego widać było plebanię i nie zdołała się ukryć przed bystrem okiem Iwana różowa sukienka, migająca pomiędzy drzewami księżego sadu. W tej samej sukience widział ją przed godziną, tak, to ona. Patrzył na nią i znowu szeptał do niej w marzeniu:
— Tak ja tobie ufam najdroższa, tobie jedyna, ale ty zaufaj mnie, nie zawiedziesz się, nie ulęknę się niczego, ani pracy, ani znoju, stanę oko w oko z każdem niebezpieczeństwem, zedrę maskę z każdej podłości... Aż tu na tem, pocałunkami twojemi okrytem czole, spocznie wieniec wawrzynu, włożony przez wdzięczny naród. I ty spoczniesz w cieniu tego wawrzynowego wieńca, podzielisz sławę poety, któregoś pierwsza ocenić zdołała.
Sukienka znikła z oczu. On zamknął okno i usiadł przy sekretarzyku do pisania. Wieczór się zrobił, podano światło, on pracował dalej. Dopiero około północy przestał i wyszedł do ogrodu odetchnąć powietrzem nocy letniej, rozkoszować się poezyą rozlaną w całej naturze.
Woń kwiatu lipowego nasycała całą przyrodę. Tu i owdzie w zaroślach śpiewał słowik, żab chóry odzywały się