Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wypróżnił całą szklankę, postawił ja obok siebie i wnet z większym już zapałem opowiadał dalej:
— Do owego czasu, o którym opowiadałem przed chwilą, Milnerowej w oczy nie widziałem, słyszałem tylko jak parobcy o niej opowiadali, że jest śliczna jak obraz w cerkwi; że mandator sam stary i tyrchawy, a ona młoda, krew z mlekiem i chłopców lubi; że między mandatorskimi puszkarami niejeden już taki był, co się jej łaską mógł pochwalić; że ona wreszcie i mężem swoim starym i pisarzami i sługami i puszkarami rządzi, jak sama zechce, a łaskę wielką ma i w Kołomyi u cesarskiego starosty i u gubernatora w samym Lwowie, bo choćby niewiedzieć jakie skargi na Milnera poszły, to, jak ona sama pojedzie — tak wszystko odrobi i jeszcze pochwałę dla męża, a dla siebie różne dary przywiezie.
Okrutnie ciekawy byłem tę bohatyrkę zobaczyć, trudno jednak było dojść do tego; ona z dworzyszcza swego mało gdzie się wydalała, a mnie znowu stary zakazał srogo kręcić się pod mandatorską sadybą; na rozum mi powiedział, że nie chce, ażeby Milner o nim sobie przypominał. Tak było przez lat kilka.
Aż nareszcie razu pewnego inaczej się zdarzyło.
W górnej cerkwi w Żabiu bywa u nas zawsze odpust na drugą Matkę Boską. Innego roku to bywa już o tej porze i słota i pluta i śnieg; a wtenczas jakby na moje nieszczęście słońce od samego rana świeciło, jakby na św. Iwana i dogrzewało niby w samo najgorętsze lato. Praźnik, u nas wielkie święto. Każdy chce się pokazać przed ludźmi z tem, co ma najdroższego, najładniejszego. Wilią jeszcze z wieczora nienieboszczka moja matka głowę mi ługiem bukowym zmyła. Zrana siostry włosy mi olejkami pachnącemi, różanemi wysmarowały. Ciżmy obułem wołoskie z żółtej skóry, sznurowane aż pod same kolana; szarawary wązkie, węgierskie, z sinego sukna tak do nogi przylegały, że żyły można było rachować; koszulę wdziałem z cienkiego płótna, jak diwoczą, w dwanaście wzorów haftowaną. Na to wszystko rzuciłem na opaszki