Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

równocześnie mata małemu Hartoppowi, już chcącemu zapytać, co też oni robią dla Wiedzy. Foxy sumiennie zbadał kilka głębokich stromych dróg dewońskieh za pewną samotną oberżą na rozstaju; a ciekawą było rzeczą, że także Prout i King, rzadko przyjaźnie obcujący z sobą członkowie „ciała nauczycielskiego,“ kroczyli razem w tym samym kierunku — to znaczy, na północny-wschód. A tymczasem Czarodziejska Grota leżała dobrze na południowy-zachód.
— Oni są chytrzy — pie—kielnie chytrzy! — mówił Stalky — Ale dlaczego nas aż tam szukają?
— Ja wiem! — odezwał się Beetle słodko — Pytałem Foxy, czy próbował kiedy w tej oberży piwa. To mu wystarczyło i dodało mu trochę ducha. On i Kopycio tak długo węszyli koło naszej starej chaty, że pomyślałem, iż nie będą mieli nic przeciw jakiejś zmianie.
— Dobrze, ale to przecie wiecznie trwać nie może — zauważył Stalky — Kopytkowicz chodzi nadęty, jak chmura gradowa, a King zaciera tylko przednie łapy i szczerzy zęby jak hiena. Na Kinga działa to okropnie demoralizująco. Jeszcze którego dnia pęknie...
Ten dzień przyszedł nieco wcześniej niż się spodziewali — przyszedł, kiedy sierżant, którego obowiązkiem było zbieranie niepunktualnych, nie pojawił się przy zbiórce poobiedniej.