Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzieśmy stanęli. Jego ludzie wciągali nas do namiotów jak tłumoki. Pamiętam, jak ocknąwszy się na chwilę, ujrzałem Stalky’ego śpiącego z głową na piersi Rutton Singha. On spał całą dobę. Ja spałem tylko siedemnaście godzin, ale zaraz potem rozchorowałem się na dyzenterję.
— Zaraz potem! Co za brednie! Miał dyzynterję zanimeśmy się jeszcze połączyli ze Stalky’m w fortecy! — wykrzyknął Tertius.
— No, tybyś się lepiej nie odzywał! Ty potrząsałeś wciąż szablą pod nosem Macnamary i domagałeś się bezustannie oddania go pod sąd wojenny. Trzeba cię było co pół godziny aresztować, żebyś mógł usiedzieć spokojnie. Przez trzy dni byłeś nieprzytomny.
— Nic sobie zupełnie nie przypominam! — rzekł Tertius spokojnie — Pamiętam tylko, jak ordynans poił mnie mlekiem.
— A jakże się Stalky z tego wyłabudał? — spytał M’Turk, puszczając gęste kłęby dymu.
— Stalky? Po paru dniach był zdrów, jak byk. Biedny Mac nie wiedział już, co począć przy całej swej wiedzy oficera inżynierji. Widzicie, ja byłem chory na dyzenterję. Tertius szalał, połowa naszych ludzi cierpiała z powodu odmrożeń, a Macnamara miał rozkaz zwinąć swój obóz i wracać przed rozpoczęciem zimy. Wobec tego Stalky, który miał tylko swoje na myśli, zabrał mu połowę zapasów żywności, aby mu oszczędzić trudu włóczenia ich za