Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w biały dzień, w czapce licealnej, całującego i pieszczącego na ulicy kobietę. Czy to dla was będzie dość przyzwoite?
— To nie prawda — to nie ja....
— Czyżeśmy cię nie widzieli? — mówił dalej Beetle — A potem — nie obawiaj się, Carson, będę się wyrażał przyzwoicie, — wróciwszy ukradkiem z ustami ciepłemi jeszcze od pocałunków (nie napróżno czytał Beetle nowoczesnych poetów) zwołujesz konferencję prefektów, które nie są konferencjami prefektów, w celu podtrzymania honoru Szóstej Klasy.
Tu otwarła się przed nim nowa, szczytna droga natchnienia.
— A skąd my możemy wiedzieć? — wykrzyknął — Skąd my możemy wiedzieć, ilu uczniów Szóstej Klasy macza palce w tej obrzydliwej aferze?
— Tak jest, bardzobyśmy chcieli to wiedzieć — odezwał się M’Turk z dostojną godnością.
— My mieliśmy zamiar pomówić z wami o tem zgodnie i spokojnie, Carson, ale wy woleliście zwołać konferencję — dorzucił z współczuciem Stalky.
Prefekci byli tak zaskoczeni, iż żaden z nich nie mógł się zdobyć na słowo. Wobec tego Beetle, starannie modelując swą retorykę według Kinga, atakował w dalszym ciągu, samego siebie wprowadzając w podziw i przechodząc.