Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zacny chłop! — bąknął M’Turk za całą odpowiedź.
A Stalky roześmiał się naraz tak serdecznie, że aż się musiał chwycić za krawędź miednicy.
— Czego ryczysz, ośle jakiś? — zawołał Beetle.
— Przyszła mi właśnie na myśl ta krzycząca niesprawiedliwość!