Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Większą, niż skandal, który musiałoby się ukryć? Pewnie! Nie cieszymy się wśród włościan dobrą sławą, ale ja stanowczo wolę dowcipne kawały tego rodzaju, niż — inne historje.
— Być może, że nie robią nic złego, jednakże nie zachowują się, jak na chłopców przystoi, są nienormalni i, według mego zdania, zepsuci! — obstawał przy swojem Prout — Powodzenie moralne ich sprawek ośmiela ich i toruje im drogę do rzeczy znacznie gorszych. Nie wiem poprostu, jak z nimi postępować. Najchętniejbym ich rozdzielił.
— Toby można zrobić, rozumie się, — rzekł Macrea — ale trzeba pamiętać, że oni chodzą razem do szkoły już sześć lat. Jabym tego nie zrobił.
— Oni używają redakcyjnego „my“ — naznaczył naraz King — To mnie faktycznie wyprowadza z równowagi. „Gdzie twoje zadanie domowe, Corkran? — Proszę pana profesora, nie skończyliśmy go jeszcze. Zaraz je przyniesiemy“ — i tak dalej. Tak samo z innymi!
— W tem my jest wielka siła — przyznał mały Hartopp — Ja im wykładam trygonometrję. M’Turk ma może jakie wyobrażenie o tym przedmiocie, ale dla Beetle’a sinus i cosinus to śmierć — nie rozumie ani w ząb! Najspokojniej w świecie odpisuje wszystko od Stalky’ego, który w matematyce celuje.
— I dlaczegóż pan na to pozwala?