Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zywać śmierdzielami — a w tydzień później niesłychane jakieś wyziewy przepełniają pański dom i znajduje się zdechłą kotkę właśnie w tem miejscu, gdzie mogła najbardziej dać się we znaki. Znowu dziwnie długie ramię zbiegu okoliczności. Summa. Oskarża ich pan o przekroczenie granic — licho wie w jaki sposób, pan i Prout zostajecie oskarżeni o przekroczenie granic. Wyrzuca ich pan z pracowni — przez dłuższy czas nie ma pan do własnej pracowni dostępu. Paralelę w ostatnim wypadku już przeprowadziłem. Więc?
— Kotka leżała w samem centrum sypialni White’a — odpowiedział King — Deski są podwójne, żeby zagłuszyć wszelki hałas. Ani jeden chłopak, choćby z mego własnego domu, nie mógłby ich podnieść, nie pozostawiając żadnego śladu — a Króliczy Bobek był owego wieczoru zalany na śmierć.
— To też to! Dziwnie im szczęście sprzyja — zawsze to powtarzam. Ja osobiście nadzwyczaj tych chłopców lubię i mam wrażenie, że do pewnego stopnia posiadam ich zaufanie. Wyznaję, lubię też, jak mnie nazywaj „Padre.“ Żyją ze mną w przyjaźni, skutkiem czego nie zwierzają mi się też z rzekomych kradzieży.
— Ma pan na myśli wypadek Masona? — rzekł twardo Prout. — Ja miałem go zawsze za szczególnie skandaliczny. Byłem przekonany, że dyrektor znacznie ostrzej weźmie się do rzeczy. Prawda, Ma-