Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

świecie nie chciałbym się wtrącać. Co do nas — to nasz nałóg stanowi mycie się. Dalej — Beetle! Od Jugurtha tamen i — o ile to nie przekracza twoich sił — unikaj zgadywania w zbyt jaskrawy sposób!
Dom Prouta szalał z gniewu, ponieważ chłopcy Macrei i Hartoppa przyłączyli się do domu Kinga i wspólnie prowadzili przeciw niemu haniebną kampanję. Wobec tego dom Prout’a zwołał pewnego popołudnia walne zgromadzenie. Zgromadzenie było bardzo burzliwe i tłumne; brakowało tylko prefektów, którzy wprawdzie żywo się tą całą sprawą zajmowali, ale którym poczucie godności na wzięcie udziału w zgromadzeniu nie pozwalało. Odczytywano źle zredagowane rezolucje, wygłaszano mowy, zaczynające się od słów „Panowie, zeszliśmy się tu dziś“, a kończące się na okrzyku „hańba!“, zupełnie tak samo, jak się to robi we wszystkich liceach, odkąd świat jest światem i odkąd wogóle licea istnieją.
Pracownia Numer 5. była również obecna, z właściwą sobie miną łaskawą i protekcjonalną. Wreszcie M’Turk o zapadłych policzkach ulżył sobie:
— Gadacie, krzyczycie i hałasujecie i oto prawie wszystko, co umiecie! Poco? Dom Kinga będzie się tylko śmiał z tego, że was tak zbujali i King także was wyśmieje. Oprócz tego ta rezolucja Orrin’a jest pełna błędów gramatycznych i King miałby jeszcze jeden powód do śmiechu.