Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dzieci ujrzały starego ogrodnika, jak stanął niby skamieniały, gdyż o kilkanaście kroków od nich siedział na tylnych łapach okazały lis i przyglądał się dzieciom, jak gdyby był zdawiendawna ich przyjacielem.
— Tuś mi, mości mykito! — mruknął półgłosem Hobden. — Kiejbym tak umiał wybadać, co się mieści w twoim łebku, tobym niejedną piękną rzecz wiedział! Chodźcie ze mną, paniczu i panienko, bo właśnie będę zamykał kurnik.