Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

już wspominałem. Wznoszą się tam potężne baszty, poprzegradzane szeregiem mniejszych wieżyczek, służących za strażnice. Mur tak szeroki, że nawet w najwęższem miejscu trzej ludzie zbrojni z tarczami na ramieniu mogą iść jeden obok drugiego, przechodząc od strażnicy do strażnicy. Wzdłuż jego górnej powierzchni ciągnie się z dwu stron niski ochronny murek, sięgający ludziom ledwie do szyi, tak iż zdaleka widać jedynie hełmy straży, przesuwające się to w jedną, to w drugą stronę niby paciorki. Mur jest na trzydzieści stóp wysoki, a od strony Piktów, to jest od północy, znajduje się głęboka fosa, usiana brzeszczotami starych mieczy, grotami włóczni natkniętych na drzewce i obręczami kół, nawleczonemi na łańcuchy. Mały Lud nieraz tu się zakrada, by kraść żelastwo na ostrza swych strzał.
— Atoli miasto, rozpostarte pod murem po jego południowej stronie, niemniejszego godne jest podziwu. Dawniejszemi czasy były tu jeno okopy i rowy, a nikomu nie pozwalano wznosić trwałych budowli. Teraz owe szańce przeważnie poburzono i przebudowano wzdłuż całego muru, tak iż utworzyło się miasto, ciągnące się wąskim pasem na przestrzeni ośmiu mil. Wyobraźcie sobie tylko: takie miasto ciągnące się nieprzerwanie od Ituny do Segedunum, od zachodu aż do chłodnego wschodniego wybrzeża, miasto gwarne, zgiełkliwe i ruchliwe, w którem raz po raz obaczysz to walki kogutów, to konne wyścigi, to znów obławę na wilki! Po jednej stronie muru wielkie bory, zwa-