Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się z nami i wypij kielich wina. Twoi ludzie zaczekają, póki nie skończysz.“
— Moja nieszczęśliwa trzydziestka stała nieruchomo, niby skórzane bukłaki z winem, zalewając się rzęsistym potem od słonecznego gorąca, zaś Maximus poprowadził nas na miejsce swego postoju, gdzie już służba zastawiła obiad.
— „Za rok“, powiadał, nalewając nam własnoręcznie wino, „będziesz wspominał, żeś siedział przy stole z cesarzem Brytanji... i Galji.“
— „Owszem, owszem“, wtrącił się pater, „potrafisz kierować dwoma mułami: Galją i Brytanją.“
— „A za pięć lat wspominać będziesz“ (to mówiąc, podał mi puhar pełen szkarłatnego, korzeniami zaprawnego wina), „żeś pił z cesarzem Rzymu!“
— „O, nie! trzech mułów nie zdołasz już prowadzić!“, zawołał pater. „Rozedrą cię na sztuki!“
— „A wtedy, stojąc koło Wału, pośród wrzosowisk, zapłaczesz łzami gorzkiemi, żeś przeniósł urojoną sprawiedliwość ponad łaskę cesarza Rzymu!“
— Siedziałem spokojnie, nic nie mówiąc. Nie należy głosu zabierać, gdy przemawia wódz, odziany w purpurę.
— „Ale nie gniewam się na ciebie“, ciągnął dalej Maximus; „zbyt wiele zawdzięczam twojemu ojcu...“
— „Nie zawdzięczasz mi nic oprócz kilku rad, których nigdy nie słuchałeś“, odpowiedział ojciec.