Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i wspinające się ku czerniejącemu wdali lasowi. Poza tym lasem grunt podnosi się dość stromo na wysokość pięciuset stóp, dochodząc nakoniec do nagiej płaśni Beacon Hill’u, skąd roztacza się widok na równiny Pevensey, na Kanał La Manche i część Kredowego Pogórza południowej Anglji.
— Na Dąb, Jesion i Głóg! — zaklął się skrzat, rechocąc śmiechem nieprzerwanym. — Gdyby to zdarzyło się kilkaset lat temu, jużby się tu wszędy koło was wyroili różni Górscy Ludkowie, niby pszczoły w czerwcu!...
— Nie wiedzieliśmy, że w tem było coś złego — usprawiedliwiał się Dan.
— Złego! He! He! He! — zatrząsł się od śmiechu mały cudak. — Juści, że nie było w tem nic złego. Dokonaliście rzeczy takiej, za której wykrycie dawni królowie, rycerze i uczeni oddaliby korony, ostrogi i księgi. Nie zdołalibyście się sprawić lepiej nawet z pomocą samego Merlina! Wdarliście się w tajniki gór! Wdarliście się w tajniki gór! Coś podobnego nie zdarzyło się od tysiąca lat!
— Myśmy... myśmy nie mieli tego zamiaru — tłumaczyła się Una. — Nie chcieliśmy...
— Pewnie, żeście nie chcieli... I dlatego właśnie się wam udało! Niestety, wzgórza już opustoszały, a Ludek Górski wywędrował z tych okolic. Ja tu tylko pozostałem... samotny! Jestem Puk, najdawniejsza z dawnych istot Starej Anglji... i jestem do waszych usług, o ile zechcecie z nich korzystać. Jeżeli nie życzycie sobie mego towa-