Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z tamtych stron), to znów egzemplarze z Kamerunu i Krumeni, jeżeli można sobie wystawić Krumena we fraku! Amerykanie nie zwracają uwagi na takie drobiazgi rasowe; trzymają się zdala od murzynów i wyrażają się o nich nieładnie. Murzynów w Stanach Zjednoczonych jest sześć milionów, a liczba ta ciągle wzrasta. Amerykanie, raz uczyniwszy ich obywatelami, nie mogą tego odrobić. Dzienniki utrzymują, że należałoby ich podnieść za pomocą wykształcenia. Próbują tego, ale będzie to długa robota, bo czarna krew jest uporczywsza od białej i odzywa się z nieznośnem natręctwem. Murzyn, przyjąwszy religię, powraca mimo to, jak pszczoła do ula, do pierwotnych popędów swego ludu. Teraz właśnie od niedawna fala religijności wezbrała w południowych stanach. Do tej pory pojawiło się dwóch mesyaszów i jeden Daniel, i zaczęto składać tym wcieleniom świętości ofiary ludzkie. Danielowi udało się skłonić trzech młodzieńców, którzy, według jego zdania, byli ani mniej, ani więcej, tylko Schadrachem, Meshachem i Abednegiem, do wejścia we wnętrze rozpalonego pieca. Zapewnił ich, że nie spłoną. Nie powrócili jednak. Nie byłem świadkiem tego przedstawienia, ale byłem zato w kościele murzyńskim. Zgromadzenie, pod wpływem natchnienia z góry, płakało i jęczało, a jeden wytańcowywał na środku, skacząc powyżej ławki. Może być, że był chory. Ruchy jego drgającego ciała przypominały jednak zanzibarski taniec z kijem, jaki można widywać w Adenie, na statkach, wiozących węgiel, a w miarę, jak śledziłem modlących się ludzi, kruszyły się w moich oczach węzły, łączące ich z białymi, i widziałem przed sobą tylko