Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale, i to jest bardzo wielkie „ale,“ można było za pomocą świadectwa lekarskiego nabyć wszelkie trunki u aptekarza. To jest czarna strona takich zakazów. Człowieka, potrzebującego się napić, zamieniają one w krętacza i oszukańca, co nie jest korzystnem dla duszy ludzkiej, szczególnie, jeżeli ta dusza jest młoda, i co wpaja w nią przekonanie, że wszystko daje się obejść, a koniec takiej duszy często bywa nieładny. Tylko gwałtowny upadek może przekonać swawolące źrebię, że rów nie na to jest, żeby przez niego skakać, kiedy tymczasem zwrócone na równą drogę, nauczy się obchodzić go porządnie. Za wiele słyszy się o tych zakładach trunkowych w Musquash, i nawet panny za wiele wiedzą o ich wpływie na młodzieńców, którzy, gdyby im pozwolono raz upić się dokładnie, skutecznie, ciepłą wódką z wodą sodową, przekonaliby się, co warta ta przyjemność.
Wielkim błędem miasteczka jest też dozwolenie napawania się piwem, chociaż, experto crede, można dostać od niego wodnej puchliny, zanim się kto zdoła upić. Ale któż zna siebie samego? Zresztą, to już czysto osobista sprawa miasteczka.
Nieliczne to społeczeństwo wydało mi się tak zamknięte w sobie, jak osada indyjska. Mógł się zapaść w morze cały kraj, a mimo to miasto Musquash posyłałoby dalej do szkół swoich synów, ażeby ich wychować na dobrych obywateli, co jest nieustannem pragnieniem prawdziwego amerykańskiego ojca, rządzącego budową swych dróg, podatkami, parcelacyą gruntów pod budowę miast i całym wewnętrznym zarządem za pomocą głosowania i wyborów, dopóki wszyscy, przyjaciele i przeciwnicy, nie zajmą swoich