Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczęśliwszy. „Grzmiący kot“ rzucił na niego jakieś czary, których wcale już nie mogłem zrozumieć. Pojawił się na scenie król szczurów, zaczął zajadać zaczarowaną rzodkiewkę i przemienił się potem w człowieka. Następnie „Grzmiący kot“ zamienił go w bezwładną masę, którą oświetlił chłopiec ze świecą na trzcinie, a odzyskał on władzę dopiero za wdaniem się cudownej papugi. Wtedy przemienił się w młodą dziewczynę, kryjącą się za parasolem i zasłona opadła, a publiczność zaczęła swobodnie krążyć po ziemi. Mały jakiś chłopczyna zapragnął wywijać koziołki, ale stoczył się na bok, wierzgając tłustemi nożynami. Nikt na to nie zwrócił uwagi, a nasi sąsiedzi na galeryi nie mogli pojąc, dlaczego profesor i ja śmiejemy się, kiedy inne dziecko, trzymając w rękach trepki, zamiast broni, zaczęło naśladować wspaniałe ruchy człowieka z dwoma mieczami. Aktorowie zamienili się w publiczność, dlaczegoby więc dziecię nie miało się zabawić, jeśli miało ochotę?
Wyszliśmy po chwili. „Grzmiący kot“ znów rozpoczął swe prześladowania, ale dopiero nazajutrz miało wszystko zostać przyprowadzone do porządku. Dużo było jeszcze do robienia, ale sprawiedliwości miało stać się zadość. Powiedział nam to człowiek, sprzedający marynowane ryby i bilety.


∗                ∗

Nazajutrz padał drobny, przejmujący deszcz. Słońca nie widzieliśmy od trzech tygodni. Zaprowadzono nas do głównej świątyni w Kobé, której na-