Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MUŁY Z BATERJI GÓRSKIEJ.

Choć perć nam przesłaniają piargi, lecą z pod nóg kamienie,
Jednakże my bez słowa skargi kroczymy niestrudzenie!
Bo my, druhowie, potrafimy wedrzeć i wspiąć się wszędzie —
A rozkosz stać na górskiej turni... gdy cało się przybędzie!

Bóg zapłać tym sierżantom łebskim, co drogę nam torują,
A marny los mulnikom kiepskim, co juki źle ładują!
Bo my, druhowie, potrafimy wedrzeć i wspiąć się wszędzie,
A miło stać na górskiej turni... gdy cało się przybędzie!


WIELBŁĄDY KOMISARJACKIE.

Nie dano orkiestry oddziałom wielbłądzim.
Choć szłoby się przy niej wyborrnie,
Więc my sobie same muzykę urządzim,
Bo nasze szyje są jako waltorrnie,
(R-tatatà! włochate waltornie!):
Dość! dość! psia — kość!
Dość tych utrrapień i bied!
Już komuś los pomógł — bo z grzbietu spadł tłomok...