Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚPIEW ZWIERZĄT OBOZOWYCH
NA WOJSKOWYM PRZEGLĄDZIE.
SŁONIE CIĄGNĄCE ARMATĘ.

Myśmy Aleksandrowi przed laty użyczyły
Zręczności swej i sprytu, herkulesowej siły;
Zgięłyśmy kark w niewoli (po dziś dzień w niej się płaszczy!)
Z drogi, hej z drogi! Bo dziesięć stóp
czterdziestofuntówkę taszczy!


WOŁY CIĄGNĄCE ARMATĘ.

Te gruboskórne bohatery nie lubią wąchać prochu,
A gdy armatni pocisk gwiźnie, cofają się w popłochu!
Wtedy my-y działać zaczynamy, wprzęgamy się do jaszczy —
Z drogi, hej z drogi! Dwadzieścia jarzm
czterdziestofuntówkę taszczy!


KONIE KAWALERYJSKIE.

Oj, niemasz to (klnę się na honor mój koński!)
Jak koncert muzyki huzarskiej, dragońskiej!
Lecz milej niż „Powrót!“, niż „Wodopój!“ brzmi
Pobudka do kłusa — marsz „Bonnie Dundee“!

Więc niech nie dosiada nas gamoń lub kuchta,
Lecz dzielni lansjerzy niech na nas mkną truchta!
Koń w konia jak cacko, uprząż pięknie lśni —
Jak strzała mknie szwadron w takt „Bonnie Dundee“!