Strona:Rudyard Kipling - Księga dżungli (1931).djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oślizgłe wodorosty — i mgły ze wszystkich stron! —
O miejsce naszych zabaw — gdzie słońce blado lśni!
Wybrzeże Lukannonu — kolebko naszych młodych dni!

Ach witam dziś mych druhów — nieliczną, trwożną czeladź!...
Bo ludzie się uwzięli wytłuc nas, powystrzelać!...
Zganiają nas, jak trzodę, w Solarni zimny mrok...
Lecz nam się w pieśniach śni Lukannon — nim tu wtargnęli łowcy fok!...

Hej, wdal, hej na południe! Ach, pliszko mała, poleć
I donieś Władcom Głębin, jak nas ta nędza musi boleć!
Boć wnet opustoszeje sierocy morski spych —
Wybrzeża Lukannonu nie ujrzą nigdy dziatek swych!...