Strona:Rudyard Kipling - Kim T2.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

groda, że mądra dusza odłączyła się od głupiego ciała i stała się wolną. Nigdy tego przedtem nie osiągnąłem, chociaż nieraz stałem na progu tego Raju. Rozważ to dobrze, bo to cud.
— Cud rzeczywiście. Dwa dni i dwie noce bez pożywienia. A gdzież była stara kobieta? — zapytał Kim, słuchając go z najwyższem wzruszeniem.
— Tak, moja dusza stała się wolna i zataczając kręgi jak orzeł, przekonała się zapewne, że tam niema już Lamy Teshoo, ani żadnej innej duszy. Jak kropla rozpływa się w morzu, tak duch mój rozpłynął się w Duszy Wszechświata, która jest ponad wszystkiem. Tak wyniesiony kontemplacją, widziałem cały Hindostan od Cejlonu na morzu, aż do Gór i moich własnych barwnych Skał w Such-zen, widziałem każde pole i każdą wieś, w których ostatnio spoczywaliśmy. Widziałem je na jednem miejscu i o jednym czasie, bo były w mej duszy. Potem poznałem, że duch wydostał się poza Złudzenia Czasu i Przestrzeni. Po tem poznałem, że jestem wolny. Widziałem cię leżącego w łóżku i widziałem cię rzucającego się na poganina, o tym samym czasie w mojej duszy, która jak powiedziałem, złączyła się z Duszą Wszechświata. Widziałem też głupie ciało lamy Teshoo, leżące na dole, a Hakim z Dacca klęcząc przy niem, krzyczał mu w ucho. Potem dusza moja rozpłynęła się i nie widziałem nic, bo stałem się wszystkiem, złączywszy się z Duszą Wszechświata. Rozmyślałem tak przez tysiące i tysiące lat, niedostępny namiętnościom, rozumiejący przyczyny Wszechrzeczy. Potem jakiś głos krzyknął: Co się stanie z chłopcem, jeżeli ty umrzesz? — i zatrząsłem się w sobie z litości nad tobą i rzekłem: — Powrócę do mego cheli,

—   213   —