Strona:Rudyard Kipling - Kim T2.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słyszeć zgrzyt klucza w zamku, trzask rozdzieranej ceraty i szybkie przerzucanie papierów. Przez cały czas choroby dręczyła go bez przyczyny świadomość, że leżą pod nim te papiery, dręczyła go jak ciężar, niedający się usunąć. To też krew żywiej zaczęła teraz krążyć w jego żyłach, gdy Hurree, podskakując jak słoń, klasnął w ręce z radości.
— Świetnie! Doskonale, Mister O‘Hara. Zabrałeś pan cha, cha, — cały worek łajdactwa, zdrad, tajemnic i spisków. Mówili mi, że całą ich ośmiomiesięczną pracę djabli wzięli. Na Jowisza, ileż razy mnie wytłukli... Patrz pan, właśnie jest list od Hilása. — Odczytał parę wierszy pisanych lichą perszczyzną, językiem tym bowiem posługuje się dyplomacja na wschodzie. — Mister Sahib Radża w piękną dał się złapać pułapkę. Będzie musiał oficjalnie się tłumaczyć, dlaczego pisuje listy miłosne do Cara. A to są znakomite mapy... tu znów trzech lub czterech ministrów będzie mocno niepokojonych za udział w tej korespondencji. Na Boga, Rząd angielski zmieni prawo do tronu po Hilásie i Benárze i wyznaczy na ich siedziby nowych następców. Najkomiczniejsza ze zdrad... ale pan tego nie rozumie, co?
— Czy wziąłeś pan już wszystko? — pytał Kim, którego nic więcej nie obchodziło.
— Możesz pan teraz nawet dać głowę w zastaw, że są już u mnie. — Schował wszystko co znalazł w obszernych fałdach swoich szat, tak jak to tylko potrafią ludzie Wschodu. — Wszystko to pójdzie teraz do urzędu. Stara dama myśli, że mam ochotę zostać tutaj na wieczność. Ale ja wynoszę się z tem natychmiast. Mr. Lurgan będzie dumny. Oficjalnie jest pan moim podwładnym, ale wcielę pańskie nazwisko do ustnego

—   200   —