Strona:Rudyard Kipling - Kim T2.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na rogach oczyszczonemi z błota kamieniami i przy pomocy długiej słomki objaśniono je kręg za kręgiem. Tu oto w górze siedzą Bogowie, — którzy zdaniem Lamy byli tylko „majakami” wyobraźni marzycielów. Tu jest nasze Niebo i świat pół-bogów centaurów, walczących w górach. Tu oto klęski wiszące nad wszelkiem stworzeniem, dusze wstępujące i zstępujące po drabinie i wskutek tego nie przeszkadzające sobie wzajemnie. Tu znów są gorące i zimne Piekła i miejsca pobytu dręczonych duchów. Niech więc chela uczy się widząc, jakie to kary czekają za obżarstwo: oto wydęte brzuchy i płonące wnętrzności. Posłusznie, z pochyloną głową i wpatrzeniem w brunatny palec tego, który to objaśniał — uczył się chela, ale gdy doszli do Świata Ludzi, niespokojnego, czczego i próżnego, który jest tuż ponad Piekłami — umysł ucznia był widocznie roztargniony, bo oto na sąsiednim gościńcu toczyło się samo Koło Życia prawdziwe i żywe, jedząc, pijąc, handlując, żeniąc się, kłócąc, całe kipiące życiem. Często brał Lama żywe obrazy z otaczającego życia za przykład do swego tekstu i prosił Kima, aż nazbyt chętnego, aby zwrócił uwagę, jak to ciało ludzkie przybiera tysiące kształtów — pożądanych lub wstrętnych, według mniemania ludzi, ale w istocie nie mających żadnego znaczenia — i jak to tępy, głupi duch ludzki, niewolnik Świni, Węża i Wrony — łaknących pożądliwie jedzenia, bądź pary nowych wołów, kobiet lub łaski i zaszczytów królewskich — zmuszony jest potem wlec się za ciałem po przez wszystkie otchłanie Nieba i Piekła i tak ciągle w kółko. Niekiedy jakaś kobieta lub biedak przyglądający się temu obrządkowi, gdy wielka, żółta karta z obrazem leżała rozwinięta, rzucali na jej brzeg pęk kwiatów lub garść drob-

—   99   —