Strona:Rudyard Kipling - Kim T1.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W każdym razie Lucknow leży bliżej Benaresu niż Umballa. Być może, że wezmę cię pod moją opiekę. Mahbub Ali wie o tem i gniewałby się, gdyby się dowiedział, że wróciłeś znów do włóczęgi. Pamiętaj, że powiedziano mi wiele rzeczy, których nie zapomnę.
— Będę czekał — odrzekł Kim. — Ale chłopcy będę mnie bili.
W tej chwili trąby dały sygnał do obiadu.