Strona:Rudyard Kipling - Kapitanowie zuchy.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pobitce kabiny — i jednem okiem rozglądał się po statku, a drugiem obserwował małą chorągiewkę na głowicy grotmasztu.
— Gdy tato tak się zaduma — mówił Dan szeptem — to znak, że obmyśla coś ważnego dla całej załogi. Całą płacę i cały part postawię w zakład, że wnetki będziemy jak u Pana Boga za piecem. Tato zna się na dorszach... i wszystkie maszoperje wiedzą, że się tato zna na tem. Przypatrz-no się, jak tam statki nadciągają jeden za drugim... juści nie żeby miały tu co do szukania, ale ot tak następują nam wciąż na pięty. Tam oto jest Prince Leboo... bat z Chat-ham. Wylazł tu ostatniej nocy. A widzisz haw ten wielgaśny okręt z centką na fokżaglu i nowym klinem? To Carrie Pitman z West Chat-ham... nie poniesie-ci długo swych paruchów, chyba że mu się szczęście odmieniło od zeszłego lata! Na niewiele go stać, conajwyżej na dryfowanie! Niema takiej kotwicy, któraby zdołała go utrzymać... Gdy dym fajki układa się w takie kółeczka, znaczy to, że tato śtuderuje wedle ryby. Gdybyśmy teraz przemówili do niego, wściekłby się ze złości. Ostatnim razem, kiej się do niego ozwałem nie w porę, wziąn i cisnął we mnie butem.
Disko Troop, przygryzłszy fajkę zębami, patrzył przed siebie znieruchomiałemi oczyma, które jakoby nie widziały, co się święci. Zgodnie z tem, co mówił o nim syn, „śtuderował“ on właśnie „wedle ryb“ — stawiając swą wiedzę i doświadczenie, zebrane na