Strona:Rudyard Kipling - Kapitanowie zuchy.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oczywiście nie pamiętam z tych czasów nic a nic. Kiedy lody puściły na wiosnę, wróciliśmy do domu, ale ja jużem dostał imię od onej miejscowości. Trochę to kiepski figiel zwalać winę na niemowlę, a wszyscy w naszem życiu musimy popełniać omyłki!
— Juści, juści, — ozwał się Salters, kiwając głową. Wszyscy muszą popełniać omyłki; pedam wam, wy oba smyki, że gdy popełnicie omyłkę (a popełnicie ich przynajmniej sto na dzień), najlepszem wyjściem jest przyznać się do niej, jak na chłopa przystało.
Dług Dżek rzucił z pod rzęs przerażające spojrzenie, ogarniające wszystkich oprócz Diska i Saltersa — i na tem skończyło się owo zajście.
Potem zarzucali kotwicę; coraz to w innem miejscu, kierując się ku północy i czyniąc codzień wyprawy na czółnach. Tak wśród ustawicznych połowów posuwali się wzdłuż wschodniej krawędzi Wielkiej Rewy, po głębi mierzącej od trzydziestu do czterdziestu sążni.
Tutaj to Harvey po raz pierwszy spotkał się z mątewkami, które stanowią jedną z najlepszych przynęt na dorsze, choć bywają nieobliczalne w swych kaprysach. Pewnej ciemnej nocy porwali się zlegowisk, obudzeni wrzaskiem Saltersa.
— Popatrz, popatrz! charmuty![1]

I od tej chwili przez półtora godziny wszystko, co żyło na okręcie, przywarło do „kopystek“ — taką

  1. Nazwa gatunku sepij czyli mątewek, z gromady głowonogów. Przyp. tłum.)