Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Orki już nie było! — odpowiedział Hathi.
— A co się stało z ludźmi, którzy żywili się plonem zielonych zbóż? — spytał znów Mowgli.
— Poszli sobie precz.
— A z chatami, w których sypiali?
— Poszarpaliśmy w drobne strzępki ich strzechy, a puszcza porosła wokoło i przeżarła ściany ich mieszkań — odparł Hathi.
— I cóż dalej? — dopytywał się Mowgli.
— Puszcza pochłonęła obszar żyznej ziemi tak znaczny, iż trzeba by dwóch nocy, bym mógł go przebyć od wschodu na zachód, a trzech nocy, bym mógł przejść go z północy na południe. Pięć wsi stało się pastwą dżungli... a w tych wsiach i w przyległych włościach, zarówno na niwach, jak i pastwiskach, nie ma dziś ani jednego człowieka, który by z ziemi ciągnął pożywienie. W taki to sposób ja i trzej moi synowie dokonaliśmy Spustoszenia Pól Bhurtpore‘u. Teraz zaś zapytam ciebie, o Dziecię Człowiecze, jaką drogą dotarła do ciebie wieść o tym?
— Opowiadał mi o tym jeden z ludzi. Teraz widzę, że nawet i Buldeo umie czasem mówić prawdę. Dobrze się spisałeś, Hathi o białym znamieniu, ale tym razem spiszesz się jeszcze lepiej, ponieważ krokami twoimi pokieruje człowiek. Czy znasz wieś, z której mnie wygnano? Jej mieszkańcy są niedołężni, bezmyślni i okrutni; zabawiają się puszczaniem pary z ust, a polują nie z potrzeby, lecz dla rozrywki. Najadłszy się do sytości, rzucają własne potomstwo do Czerwonego Kwiecia. Widziałem to na własne oczy. Oni nie powinni tu już żyć dłużej. Ja ich nienawidzę!
— A więc urządź łowy! — odezwał się najmłodszy z trzech synów Hathiego, po czym wyrwał z ziemi pęk tra-