Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ależ co powie Bagheera... i ten byk, co był za mnie wykupem?!... — zatroskał się Mowgli. — Nie chcę...
Słowa jego przerwał nagły ryk i chrzęst w zaroślach... Pod skałą ukazała się Bagheera, zwinna, mocna i straszliwa, jak zawsze.
— Oto powód, dla którego nie przybyłam wcześniej! — odezwała się pantera, wyciągając prawą łapę, z której sączyła się świeża krew. — Polowanie trwało długo... ale powiodło się na koniec... i oto w zaroślach leży zabity dwuletni byczek... ten właśnie byk, który zwalnia cię od zobowiązań! Wszystkie długi zostały spłacone! Co się zaś tyczy innych spraw, to przyłączam się do głosu Baloo!
I polizała stopę Mowgliego.
— Pamiętaj, że Bagheera kochała cię zawsze! — wykrzyknęła w końcu i oddaliła się w podskokach. U podnóża góry zatrzymała się i jęła wołać znowu, przeciągle i donośnie:
— Szczęśliwych łowów na nowym szlaku, władco dżungli! Pamiętaj, że Bagheera kochała cię zawsze!
— Słyszałeś?... — rzekł Baloo. — Już się skończyło! Czas ci odejść... ale wpierw podejdź ku mnie!... O mała, mądra żabuniu, podejdź ku mnie na chwilę!
— Trudno i ciężko jest zrzucać s-s-skórę! — zauważył Kaa, gdy Mowgli zanosił się rzewnym płaczem, tuląc głowę do boku oślepłego niedźwiedzia i obejmując mu rękami szyję, a Baloo z trudnością usiłował lizać jego stopy.
— Gwiazdy już bledną — ozwał się Szary Brat, wciągając w siebie dech poranku. — Gdzież urządzimy dziś dzienne legowisko?... Od dziś przecie będziemy chodzili innym tropem!

Na tym się kończy ostatnia opowieść o Mowglim.