Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krewniaków, własnego plemienia i drużyny... Ale jeżeli będzie ci potrzeba bądź naszych nóg, bądź zębców, bądź oczu, bądź szybkiego przeniesienia wieści nocą... pamiętaj, władco kniei, że dżungla służy ci na każde zawołanie!
— To samo tyczy się i Średniej Dżungli — dodał Kaa. — A przemawiam w imieniu dość znacznego plemienia...
— Hej-mej, bracia moi! — zawołał Mowgli, wznosząc wśród głośnego szlochania ręce w górę. — Nie chcę odchodzić, ale coś mnie ciągnie za obie nogi... Jakże rozstanę się z wami w noce tak szczęsne?
— O nie, Braciszku! Głowa do góry! — jął powtarzać Baloo. — Nie przynoszą wstydu takie łowy. Wyjadłszy wszystek miód, pozostawiamy przecie barć pustą.
— Zrzuciwszy skórę, nie możemy w nią wleźć z powrotem. Tak głosi prawo.
— Słuchaj, o najulubieńszy! — mruczał Baloo. — Niczyje słowo, niczyja wola nie zdoła cię powstrzymać! Głowa do góry! Zastanów się tylko... kto będzie się dopytywał o władcę dżungli?... Ja widziałem, jak bawiłeś się... o tam opodal... białymi kamykami, gdy byłeś jeszcze małą żabką... Widziałem cię takim... ja i pantera Bagheera, która wykupiła cię za cenę świeżo ubitego byczka. Z czasu owych wilczych oględzin pozostaliśmy jeno my dwaj, bo twoja przybrana matka Raksha pomarła wraz z twoim ojcem. Dawna gromada wilcza też powymierała różnymi czasy. Wiesz sam, co się stało z Shere Khanem! Akela poległ wśród dholów, gdzie wyginęłaby również i druga drużyna seeoneńska, gdybyś jej nie uratował swą przebiegłością i siłą. Nic już się nie ostało, jeno stare gnaciska. Ty zasię nie jesteś szczenięciem, co rozstaje się ze swą gromadą; jesteś władcą kniei, który obrał sobie nowy trop. Kto będzie stawiał człowiekowi zawady w jego drogach?