Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wreszcie jeden z nich upada w tył na mieliznę — drugi ucieka, ile mu tchu starczy. A kiedy wróci — waśń już ukończona, jak zresztą o tem świadczy leżący na ziemi luźnie kij pokonanego, kij mocny, żelazem okuty. Ale mimo tego nie są ludzie Muggerowi wdzięczni za jego dobrodziejstwa. Nie! wołają nań „zbójco!“ a rody zwaśnionych staczają ze sobą walkę na kije, po dwudziestu ich po każdej stronie. Bitne to plemię ten mój lud — Malwaje z Bet — Dżatowie z gór! Biją się — i to nie na żarty, a gdy walka się skończy, Mugger już czeka w mieliznach gęstego brodu — tak daleko, że go nikt ze wsi dojrzeć nie zdoła — hen, po za tymi gąszczami gęstych kikarów. A potem wracają wszyscy — w świetle księżycowem moi dzielni barczyści Dżatowie, szeregami — po ośmiu lub dziewięciu — i niosą trupa na marach. Są to mężowie o długich białych brodach, a mają głosy tak głębokie, jak głębokim jest mój głos. I zapalają ognisko och, jak dobrze mi znane ognisko! — palą fajki i usiadłszy dostojnem kołem na ziemi, kiwają frasobliwie głowami i patrzą bokiem na zmarłego, który leży opodal rozciągnięty. I mówią, że prawo angielskie zawiesza stryczek na szyi za podobne sprawki, że rodzina zabójcy będzie pohańbiona, że złoczyńcę powieszą na podwórzu więzienia. A przyjaciele zmarłego dodają: „Niech go więc powieszą!“ i rozmowa taka zaczyna się znowu od początku — raz, dwa razy, dwadzieścia razy wśród długiej, wśród gwieździstej nocy. Nagłe ozwie się jeden z nich: „Walka ich była uczciwą walką! Weźmy okup — trochę większy niż go daje zabójca i nie mówmy o całej sprawie“. I poczyna się kłótnia o okup, bo zmarły był mężem w kwiecie wieku i pozostawił liczne potomstwo. Wreszeie przed amratvela (wschodem słońca) przysuwają ciało zmarłego do ognia — taki to już ich zwyczaj — i odtąd zmarły należy do mnie, a ja jestem pewny, że z niczego się nie wygada. Oho! moje dzieci — Mugger wie, Mugger dużo wie — a moi Dżatowie są dzielnym ludem!“
„Zbyt nieugięci, zbyt skąpi dla mego podgardla“, zakrakał Adjutant.