Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

aż trząsł się od wstrętu i gniewu — nawet wtedy, gdy miejsce, na którem stały słonie, się opróżniło: a Bagheera spojrzała na niego ze strachem.
„Na wyłamane rygle, które mi wolność wróciły!“ zawołała wreszcie czarna pantera. „Czy to ty jesteś tym małym nagim tworem, którego broniłam wobec gromady, gdy wszyscy byli jeszcze młodzi? Mistrzu Dżungli, skoro me siły już zgasną, przemów za mną — przemów za Baloo’em — przemów za nami wszystkimi! Myśmy szczeniaki wobec ciebie! Suche gałązki pod twemi stopami! Małe jelonki szukające swych matek!“
Trudno sobie wyobrazić Bagheerę w postaci biednego zabłąkanego jelonka. Przeto Mowgli, usłyszawszy to porównanie, wybuchnął gwałtownym śmiechem i śmiał się i chwytał piersią powietrze i płakał, śmiał się znowu, wreszcie wskoczył do bagna, by się ochłodzić. I począł się we wodzie pluskać i pływał wkoło i wkoło i zanurzał się i wynurzał na powierzchnię przesyconej światłem księżyca głębi, zupełnie jak imienniczka jego — żaba.
A tymczasem zwrócił się Hathi i jego trzej synowie, każdy w inną stronę świata i kroczyli milcząco przez doliny. I kroczyli i kroczyli przez dwa dni wnętrzem Dżungli i każdy z nich uszedł jakoby sześćdziesiąt mil daleko; a każdy ich krok, każdy ruch ich trąby był zauważony i omówiony przez Mang’a, Chil’a, plemię małp i ptactwo. A potem zaczęli się paść i paśli się spokojnie przez tydzień lub dłużej. Hathi i jego synowie są pod tym względem podobni do Ka’y, olbrzymiego węża skalnego. Nie spieszą się nigdy przed czasem.
Przy końcu tego czasu — a nikt nie wie skąd to przyszło — rozeszła się nagle głucha wieść, że w tej a w tej dolinie jest lepsza pasza i czystsza woda do picia i wieść ta obleciała całą Dżunglę. Dziki, które oczywiście na koniec świata by pobiegły za lepszą strawą — zaczęły się najpierw skupiać w stada i biegły z krząkaniem popod skały; a za nimi poszły jelenie i małe dzikie lisy, żywiące się umierającymi i umarłymi