Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dniu, w którym ja ciebie niegdyś ocaliłem. Czy pamiętasz te czasy! Dług więc spłacony. Wracaj do swego ludu. Powtarzam ci to, źrenico oka mego, że te łowy na zawsze skończone. Wracaj do swego ludu“.
„Nie wrócę nigdy. Sam będę polował w Dżungli. Powiedziałem“.
„Po lecie następują deszcze, po deszczach nadchodzi wiosna. Wracaj, póki cię nie przepędzą“.
„I któż mnie przepędzi?“
„Mowgli przepędzi Mowgli’ego. Wracaj do swego ludu. Wracaj do ludzi!“
„Gdy Mowgli Mowgli’ego przepędzi, wtedy powrócę“, odpowiedział Mowgli.
„Nie przemówię już więcej do ciebie“, rzekł Akela. „Teraz do ludu mego przemówię. Mały bracie, czy zdołasz mnie postawić na nogi? Jam także przodownik Wolnego Ludu“.

Ostrożnie i delikatnie postawił Mowgli Akelę na nogi, objął go ramionami, a wilk-przodownik odetchnął głęboko i zaintonował Śpiew Śmierci, który winien śpiewać każdy dowódca gromady przed zgonem. A pieśń wzbierała i potężniała i wybiegła hen... daleko, za brzegi Waingungi, a kiedy zabrzmiały ostatnie jej słowa „Szczęśliwych łowów!“ wyrwał się Akela z ramion Mowgli’ego, dał ostatniego susa w powietrze, i padł na wznak martwy — padł martwy na cielsko swego ostatniego wroga.
Mowgli siedział, zwiesiwszy głowę na kolana, nieruchomy i nieprzytomny; tymczasem straszliwe lahinie rozszarpywały konających nieprzyjaciół na pobojowisku. Zwolna zamierały wszystkie jęki, gasły wszystkie odgłosy, a wilki wracały utykając, z ranami w powietrzu krzepnącemi, aby policzyć zabitych. Pięćdziesięciu członków gromady i kilka lahiń leżało na brzegu, a z pozostałych nikt nie wyszedł bez rany. Mowgli przesiedział całą noc do zimnego świtania, wreszcie wilgotne krwawe nozdrza Phaona dotknęły jego dłoni, wtedy Mowgli cofnął się w tył i pokazał mu wychudłego trupa Akeli.