Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

był jeszcze sędzią pustyń i mistrzem Dżungli. Miej nad nią miłosierdzie w tej nocy jej lęku, skoroś poznał, czem jest Lęk“.
Wtedy praojciec tygrysów odpowiedział: „To mi wystarczy“; — ale kiedy w najbliższym czasie pił wodę, ujrzał czarne pręgi na swych bokach i skórze, wspomniał przezwisko, jakie mu nadała Istota Bezwłosa i zapłonął gniewem. Przez cały rok ukrywał się w bagnach, czekając, kiedy Tha wypełni mu obietnicę. Ale jednej nocy, gdy Szakal Księżyca (gwiazda wieczorna) świecił jasno nad Dżunglą, uczuł, że noc jego nadchodzi i pomknął ku owej jaskini, by w niej znaleść Istotę Bezwłosą. I stało się tak, jak Tha przepowiadał, gdyż Istota Bezwłosa uderzyła przed nim czołem i leżała rozciągnięta na ziemi, a praojciec tygrysów rzucił się na nią i skręcił jej kark — gdyż myślał, że tylko jeden twór taki żyje i że zabił Lęk. Kiedy zaś upajał się wonią krwi, wytoczonej ze swej ofiary ujrzał Tha, wychodzącego z lasów Północy, a po chwili usłyszał głos praojca słoni, ten głos, który teraz słyszymy — — “
Głuchy grzmot przetoczył się hucząc po stropie nieba tam i napowrót, ale nie sprowadził deszczu — jeno ciche jaśnienia błyskawic rozpalały się za wierzchołkami skał i gasły, a Hathi ciągnął dalej:
„Taki to głos on usłyszał — a głos ów zagrzmiał: „Takie jest twoje miłosierdzie?“ A praojciec tygrysów oblizał wargi i rzekł: „Cóż złego? Zabiłem Lęk“. A Tha zagrzmiał: „O ślepy, o głupi! Przeciąłeś więzy Śmierci, która iść będzie odtąd twoim śladem, póki nie zginiesz. Nauczyłeś człowieka zabijać!“
Lecz praojciec tygrysów stojąc nieporuszenie nad swoją ofiarą rzekł: „On wygląda tak, jak kozioł przezemnie zabity. Nie ma już Lęku. Teraz pragnę znowu być sędzią Dżungli“.
„A Tha rzekł: „Nigdy już nie przyjdą plemiona Dżungli do ciebie, nie będą śladów swoich wyciskały obok śladów twoich, nie ułożą się obok ciebie do spoczynku, nie pójdą za tobą, nie będą się pasły obok twego legowiska. Tylko jeden Lęk pójdzie twemi ślady i ciosami,