Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fakcję! A czy wiesz pan, że moje życie ubezpieczone jest na dziesięć tysięcy złotych w krakowskiem towarzystwie wzajemnych ubezpieczeń? Każdy włos na mojej głowie jest policzony, mój panie!
— A... upadam do nóg pana dobrodzieja! Życie pana dobrodzieja ubezpieczone jest u nas na dziesięć tysięcy złotych! Z kimże mam przyjemność? Ja jestem Anzelm Barciński, ajent tutejszy Tawarzystwa krakowskiego, do usług pana dobrodzieja!
— Anzelm Barciński! Jak się pan miewa, kochany panie Anzelmie! Kopę lat nie widziałem pana!
— Ja pana dobrodzieja i teraz nie widzę! Z kimże mam zaszczyt?
— Ależ, czy nie poznajesz pan po głosie! Jestem przecież Michał Wszędybolski!
— Wszelki duch pana Boga chwali! A pan tu co robisz, panie Michale, w tem błocie, po ciemku i o tej porze!
— Ja? jadę na nocleg do miasteczka.
— Jakież to szczęście, żeśmy się spotkali! Toż miasteczko wypaliło się do szczętu przed tygodniem, z wyjątkiem domów u nas asekurowanych, bo my asekurujemy tylko takie domy, które się nie palą...
— Obyście też asekurowali tylko życie takich ludzi, których nie dosięga apopleksya!
— O, to niezawodna, panie Michale! Potrzebujesz pan tylko ubezpieczyć życie u nas, a będziesz pan żył tak długo, jak Metuzalem. Mamy wszelkie rodzaje asekuracji, np. kapitał pośmiertny, kapitał płatny w pewnym terminie, renta dożywotnia, spółka na przeżycie. Co da mnie, radziłbym panu spółkę na przeżycie.
— Ależ ja jestem asekurowany, i jest mi okropnie zimno, i nie jadłem nic od rana! Przytem boli mię coś