Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dali we znaki. Częstowano ich rodzynkami, wybornemi rybami, a osobliwie, co dla nich najmilsza, wódką rozmaitego koloru i pachnącemi cukrami, z których zaprawiania Lwów słynął “wówczas.“ Z tych słów kroniki widzimy, że cukiernictwo, które się tak odznaczyło na wystawie krajowej w r. 1877 nie jest nowoimportowaną do nas sztuką, ale że kwitło już w 17 stuleciu. Inny znów kronikarz nie może się dość naskarzyć na żarłoczność i opilstwo starszyzny kozackiej, „gdy obszernemi baryłami gorzałek, miodu beczkami, wina kufami, małmazji i perticymentów bukłakami, niepoczesne chłopstwo, „koziarze ad aratrum nati“, tu w mieście przełykali, a potem znowu na przedmieścia, gdzie mieli stancje swoją, zanosili.
Ugoda stanęła dnia 19. października, oblężenie trwało tedy czternaście dni. Miasto musiało dać Chmielnickiemu na ukontentowanie ordy około 330.000 złp. On sam kontentował się ośmioma tysiącami, ale oprócz, tego wytargował łańcuch złoty, zausznice brylantowe, krzyżyk rubinowy, ferezję sobolą, juchtowe szory na konie i pas lity. Obłowili się także pułkownicy Głowacki, Krzywonos i inni. Razem zapłaciło miasto 365.429 złp, 24 gr. W zamian za tyle gotówki zostawił Chmielnicki na przedmieściu syna swojego Zacharjasza z oddziałem kozaków, ażeby inne wałęsające się partje ukraińskie nie czyniły szkody miastu. Ogółem wydał Lwów w czasie tego oblężenia przeszło milion złotych — strata w ludziach wynosiła około 3,000, nie licząc zmarłych na epidemię. I to był dopiero początek trzydziestoletniej nieu-