Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

posłów po ludzku, poczęstował ich tym napitkiem. Korzystając z tej zręczności (jak mówi Czechowicz w swej relacji) „wybornej i poważnej fakundji, zażył do niego p. Wachlowicz, a zraniwszy serce jego mieczem skutecznej wymowy, doprowadził je do zmiękczenia“. Faktem jest, że Chmielnicki zaczął płakać i narzekać na krzywdy wyrządzone przez panów polskich wojsku kozackiemu. Zaczęły się długie targi o okup, w których brał udział Tohaj-Bej, udano się bowiem wspólnie do niego „pod pasieką Robertową“. Ten rozsrożony był niezmiernie na mieszczan za śmierć swego synowca, ale powoli dał się udobruchać. Wśród rokowań otrzymał Chmielnicki tam pod pasieką Robertową, która leżała na prawo od Łyczakowskiej dzisiejszej rogatki, ku drodze Sichowskiej — poselstwo od cara i od Rakoczego, księcia siedmiogrodzkiego. Obadwaj starali się o koronę polską i szukali adherenta w Chmielnickim — ten zaś odpowiedział im otwarcie, że korona polska należy się królewiczowi Janowi Kazimierzowi, W ogóle Chmielnicki wówczas nie uważał się i nie mógł być uważanym za buntownika, prowadził on jako kozak wojnę z panami polskimi i nic więcej. To ułatwiało miastu układy, ale natomiast utrudniały je wygórowane żądania dowódzców kozackich i tatarskich, z których każdy chciał pieniędzy, napitku i prezentów. Gdy już stanęła umowa, zjechało się ich mnóstwo do miasta, gdzie przesiadywali, jak powiada współczesny autor — „nie bez unkosztów miejskich, gdyż niejedną półkufę wina wyszlamowali i spiżarni miejskiej dobrze się