Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale koroną wszystkiego był „orczyk“. Na przeciw końca ulicy Piekarskiej, która dziś stanowi przedłużenie wyższej Ormiańskiej, na placu obok Franciszkanów, który teraz nazywa się Castrum, stał rodzaj żurawia, nakształt tych, jakie widzimy przy studniach. Otóż ile razy który z piekarzy lub rzeźników pozwolił sobie wyzyskiwać publiczność, prowadzono go z wielką ceremonią do żurawia, przywiązywano go pod pachy do orczyka, znajdującego się u dłuższego ramienia, obciążano krótsze ramię kamieniami, i wnet szanowny obywatel, podniesiony w górę, bujał wysoko w powietrzu. W tej pozycji zostawiano go tak długo, póki panowie rajcy i ławnicy nie uchwalili, że już się musiał namyśleć i przekonać o marności nadmiernego zysku. Ma się rozumieć, że nie przychodzi mi wcale na myśl przemawiać tu za wznowieniem tego obyczaju, najpierw ze względu na konstytucyjną wolność zarobkowania, a potem dla tego, że już teraz nie ma piekarzy ani rzeźników, którzyby wyzyskiwali publiczność.
Na jedno tylko uskarżali się Lwowianie zawsze, od najdawniejszych czasów, a mianowicie, na drożyznę. W istocie, korzec żyta kosztował 1½ złp., korzec pszenicy 2 zł., złotych polskich ówczesnych szło niespełna 6 na dukat, a więc złp. znaczył tyle, co obecnie gulden papierowy. Zresztą dobrobyt musiał być znaczny, bo już w epoce klęsk podróżujący grek, Dousa, taki nam daje obraz naszego miasta:
„W tem mieście czworaka jest wiara, to jest: Łacińska, Grecka, Ormiańska i Żydowska,“ Obywatele katolicy z osobliwszą są dla obcych gościn-