Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozmiarów, zrobiony z pęcherza, który musiał być dawniej własnością mamuta, albo innego olbrzyma przedpotopowego. Kapciuch ten napchany był draikenigiem, ale nie takim, jak nasz, draikenigiem Extrafein, erste Sorte, żółciutkim jak wosk, cieniutkim jak włos, a wonnym jak myrra niebiańska!
Na prędce i po cichu odbyliśmy radę wojenną, na której stanęło: 1mo że antecedenye, których byliśmy świadkam i, jakoteż duch opowiadań, któreśmy słyszeli, nie pozwalają ani na chwilę przypuszczać, ażeby ks. Borodajkiewicz kupił sobie tak wyborny tytoń, ale że skarb przez nas znaleziony pochodzić musi albo od OO. Kapucynów w Przedborzu, albo od X. dziekana w Lachowicach, gdzie zapasy są niewyczerpane, a więc, że: 2do zupełnie godziwą jest rzeczą, byśmy stratę naszą powetowali na treści kapciucha. W wykonaniu tej uchwały, wysypaliśmy tytoń w dużą torbę z papieru, a próżny pęcherz nadęliśmy, i zawiązawszy go mocno sznurkiem, aby powietrze nie wyszło, włożyliśmy go napowrót w kieszeń kapoty.

Nie musiał atoli ks. Borodajkiewicz być mściwego usposobienia, albo też nie prędko, jeżdżąc po gościnie, zaglądał do własnego tytoniu, a tym sposobem nie mógł wiedzieć gdzie i kiedy wyrządzono mu psotę — albowiem nietylko nie miał żalu do mnie, lecz nawet zaszczycał mię później nadzwyczajnem swojem zaufaniem. Zaraz następnej zimy, kiedyśmy właśnie kuli w muzeum[1] — a byłem już wówczas teologiem czwartego roku — zapukało coś do drzwi i wsunęła się kolosalna postać, pamiętna mi z owego słotnego wieczoru na wakacyach.

  1. Muzeum, pokój w seminarjach, w którym alumni oddają się nauce św. błogosławia, czyli „kują“ P. A.